Ulotne wspomnienie o "Nieulotnych"
Nietypowo, bo w czwartek 14 lutego, po części w ramach Artystycznego Klubu Filmowego, w kinie ETIUDA odbyła się projekcja filmu "Nieulotne". Wzięły w niej udział klasy: III "D", I "D", II "D" i I "B".
"Nieulotne" to najnowsza produkcja Jacka Borcucha- autora niesamowitych "Tulipanów" i niezwykłego "Wszystko, co kocham". Główne role grają młode gwiazdy polskiego kina - Jakub Gierszał i Magdalena Bierus.
Michał i Karina rozpoczynają swoją bujną znajomość w Hiszpanii. Obydwoje spędzają tam wakacje - pracują przy zbiorze winogron, a po godzinach korzystają z uroków okolicy. Są młodzi, czerpią z życia ile tylko się da - głowy mają w chmurach, pragną być szczęśliwi. Całą sielankę kończy pewna bezsensowna, przypadkowa tragedia. Zbrodnię popełnia Michał, a kiedy mówi o niej swojej dziewczynie, ta nie chce go już znać. Wracają do Polski - szarego, ponurego, brutalnego życia. I tutaj "Nieulotne" właściwie powinny się skończyć - dla swojego dobra. Od tego momentu historia jest przedstawiona bardzo chaotycznie. Kolejne sceny coraz mniej wnoszą do filmu i coraz mniej do niego... pasują. Wydaje się, że w scenariuszu były białe plamy i nikomu nie chciało się ich wypełnić. Można szukać usprawiedliwienia w tytule, lecz to chyba przesadzona przenośnia.
W "Nieulotnych" Borcuch portretuje młodość- z czułością, subtelnością, ale i tęsknotą. Jest ona czymś, z czego trzeba korzystać, coś, co w z naszej pamięci nie uleci.
Zdecydowanym plusem "Nieulotnych" są zdjęcia. Cudownie przedstawione hiszpańskie krajobrazy, genialne ujęcia. Przyjazne widoki zawdzięczamy Michałowi Englertowi. Części widzów zapewne spodoba się także muzyka autorstwa Daniela Blooma- mnie jednak nie zachwyciła, ale również nie drażniła. Bardzo dobre role Gierszała i Bierus- na ekranie widać, że wczuwają się w swoich bohaterów, dają z siebie dużo, lecz na pewno nie wszystko.
Efekt nie jest specjalnie dobry. Przeciętny film, i... przykro to powiedzieć, przeciętne polskie kino. Zasiąść w fotelu, obejrzeć, wyjść z kina i zapomnieć - "Nieulotne" zdecydowanie ulatują z głowy widza. Cios dla tych, którym podobały się poprzednie filmy Jacka Borcucha i mieli nadzieję, że ten będzie równie dobry lub lepszy, ogromny cios dla fanów dobrego polskiego kina, które Borcuch prezentował. Trudno wybaczalny błąd- oby sprawdziło się powiedzenie, że człowiek uczy się na błędach, oby to było tylko przypadkowe potknięcie na reżyserskiej drodze autora "Nieulotnych".
KINGA NIEKURZAK (klasa III D)
<< Wstecz |