Aktualności

:: Strona główna
:: Sprawy bieżące
:: Kalendarium szkolne

O szkole

:: Dane adresowe i kontakt
:: Historia szkoły
:: Galeria zdjęć
:: Osiągnięcia
:: Dokumenty szkolne
:: Organizacje szkolne

Administracja

:: Dyrekcja szkoły
:: Nauczyciele
:: Biblioteka
:: Pedagog szkolny
:: Gabinet lekarski
:: Sekretariat
:: Księgowość

Uczniowie

:: Plan lekcji
:: Klasy
:: Samorząd szkolny
:: Materiały dla ucznia
:: Dzwonki
:: Prace uczniów

Dla Rodziców

:: Rada Rodziców
:: Dyżury nauczycieli
:: Informacje dla Rodziców

Rekrutacja

:: Rekrutacja
:: Dni otwarte

 

 

Wspaniały Człowiek

Pani Profesor HALINA BRODA

oddana swojej pasji uczenia,

wychowawca wielu pokoleń młodzieży i nauczycieli.

 

 

Bezinteresowna, uczciwa i szlachetna,

cały swój czas i serce ofiarowywała swoim uczniom.


 

Była wspaniałym przykładem rzetelności

oraz wierności własnym przekonaniom i zasadom.

 

 

 

 

NA ZAWSZE
POZOSTANIE W NASZYCH SERCACH I PAMIĘCI
!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

...Niedowierzanie. To pierwsze uczucie, które pojawiło się, gdy dowiedziałam się o śmierci Pani Profesor Haliny Brody i które towarzyszy mi do dziś. To nie tak miało być. Zbliżał się właśnie 1 lipca - dzień imienin Haliny. Był to dzień, gdy wielu z nas, dawnych uczniów, spotykało się u niej na imieninach. W zabieganym życiu często brakowało czasu, żeby odwiedzać Ją częściej, ale ta data była dla nas zawsze bardzo ważna. Tak jak dla Pani Profesor ważni byliśmy my - najpierw uczniowie, a potem często już koleżanki i koledzy "po fachu". Bo Pani Profesor, jak nikt inny, potrafiła "zarazić" nas swoją miłością do języka francuskiego i Francji, więc w konsekwencji wybieraliśmy studia filologiczne. I nawet tu, w Ostrowcu jest nas bardzo wielu - nauczycieli języka francuskiego, hiszpańskiego czy włoskiego.
Była i pozostanie dla nas mistrzem i wzorem nauczyciela.
Wielka wdzięczność i pamięć to tyle, co mogę Jej dziś ofiarować.
I ogromny żal..

 

Alicja Samot - nauczyciel j. francuskiego w LO Nr III im. Wł. Broniewskiego

 


 

O Halinie Brodzie, nauczycielce, której nie było wszystko jedno.

           

Myślę: liceum, widzę: Halinę Brodę. Mieliśmy wiele lepszych i gorszych nauczycielek, ale ona pełniła funkcję szczególną. Przede wszystkim dlatego, że była naszą wychowawczynią, a języka francuskiego uczyliśmy się na poziomie rozszerzonym (6 godzin tygodniowo) i w związku z tym z nią spędzaliśmy najwięcej czasu. A to jak się okazuje nie jest bez znaczenia.
Jak się dobrze zastanowić, to wychodzi, że wychowawczynią była dziwaczną - z jednej strony zakazywała makijażu i pomalowanych paznokci, z drugiej - w czasach triumfalnego wprowadzania religii do szkół nie umiała ukryć irytacji gorliwością religijną. Ostentacyjnie się z nami nie modliła na lekcji. Dyżurny: Ojcze Nasz, a ona: wstaje ze zniecierpliwieniem i całą sobą, choć milcząco, pokazuje, że marnujemy cenny czas lekcyjny. Kiedy karciła nas (już pełnoletnich) za palenie w toaletach, nie mówiła, że to szkodzi zdrowiu, że śmierdzi, albo że toalety to nie palarnie, z przekąsem zapytywała: harcerki i palą papierosy? A wiedzieliśmy, że sama pali jak smok. W dodatku miała nieco neurotyczny charakter - któż mógłby zapomnieć jak rzucała w nas w gniewie kredą, a raz nawet zegarkiem z kukułką, jak ciskała okularami, do których przylepił się plastikowy woreczek. Wszyscy też chyba pamiętamy jej cięty język, kiedy wzburzona naszą niewiedzą, mówiła rzeczy, które doprowadzały nas do łez (ale co konkretnie mówiła, tego ja dziś już nie mogę sobie przypomnieć). Co niezwykłe jednak (jak na tamte czasy), była w stanie dogonić rozryczaną uczennicę w drodze do toalety i przeprosić ją za ostre słowa, a nawet przytulić. Mnie to wtedy szokowało, choć moja mama mówiła, że tak przecież robią normalni ludzie. No, ale przecież ona była nauczycielką...  Wyczuwało się w niej coś dziwnego, niejednoznacznego, niestabilnego, może nawet niepedagogicznego w konwencjonalnym rozumieniu tego słowa. Dziś jednak myślę, że właściwie to wręcz przeciwnie - mogliśmy obserwować walkę świadomego człowieka ze swoimi słabościami. I to w imię postawionych mu zadań - być przykładem dla innych, tzn. uczniów. Jeśli zabrzmiało to patetycznie, to niechcąco, choć teraz ciężko mi myśleć o niej bez pewnego wzruszenia.
Ta migotliwość i neurotyczność Haliny Brody w niezwykły sposób współgrała z językiem i kulturą, które nam przekazywała. Czułam w niej tę francuską skłonność do indywidualizmu, lekkiej pogardy dla rodzącego się konsumpcjonizmu. Te jej niemodne spódnice, golfy, okulary w grubej oprawie być może dla niektórych pachniały naftaliną, mnie kojarzyły się z francuskim egzystencjalizmem, dziś wyczuwam w tym nawet coś jakby francuską lewicę 68 roku, a nawet drugą falę feminizmu. Zwłaszcza, że Halina Broda nie miała męża ani dzieci, a do swojego staropanieństwa miała duży dystans - kiedy zwracaliśmy się do niej "madam", żartowała, że w zasadzie to powinniśmy mówić "mademosielle" i widać było, że na prawdę ją to śmieszy. Była bardzo niezależna w swoich sądach i wyczynach. Często jej emocje wypisane były na na jej twarzy, żywo gestykulowała. Miała zestaw min i ruchów ręką, które z zapałem parodiowaliśmy. Mimo jej pozornej surowości, łatwo się było przeciw niej buntować, było przeciwko czemu. Prosiliśmy ją bardzo długo, żeby zabrała naszą klasę na jakąś wycieczkę - i gdzie nas zabrała? Do Kielc, na Piachy, pokazać nam więzienie... Kto wie, może właśnie tym, bądźmy szczerzy oryginalnym postępkiem uchroniła kogoś z nas od kontaktu z systemem penitencjarnym.
Halina Broda miała w sobie coś z Siłaczki. Jak nikt inny w naszym mieście poświęcała (i to przez wiele lat) swój wolny czas, by popołudniami dodatkowo i za darmo uczyć nas francuskiego. Tak jakby te 6 godzin tygodniowo, z których potrafiła wycisnąć każdą sekundkę (stanowczo bardziej niż innych nauczycieli denerwowało ją zajmowanie się na lekcjach czymś innym), to i tak było za mało by przekazać nam swoją wiedzę i pasję. Wymagała od nas, wtedy szukających swego miejsca w życiu nastolatków, samodyscypliny, skupienia i zaangażowania w naukę francuskiego. Oceniała nas często (legendarne kartkóweczki) i surowo, nie było łatwo o dobry stopień.
Ewidentnie była osobowością na tle grona pedagogicznego ówczesnego Staszica - dużo czytała, interesowała się polityką (ale o ile pamiętam nie przeprowadzała pogadanek politycznych, zostawiając refleksje nad bieżącymi wydarzeniami Andrzejowi Chmurze - historykowi, dziś już również świętej pamięci, kolejnej osobowości tamtych czasów), śledziła wydarzenia kulturalne. Bardzo dużo wiedziała nie tylko na temat literatury i historii Francji, ale jak przedwojenna inteligentka miała wiedzę wszechstronną, jak prawdziwy filolog na kulturę i język patrzyła synchronicznie i diachronicznie. Ale co niesamowite, ciekawiło ją również, co nas kręci. Na przykład na lekcjach wychowawczych mogliśmy robić prezentacje swoich muzycznych fascynacji (pamiętam chłopców opowiadających o muzyce alternatywnej). Szokowała ją czasem, a wręcz gniewała nasza niewiedza i brak wyobraźni. Zawsze miałam wrażenie, że to jedna z niewielu nauczycielek, którym nie jest wszystko jedno. Że nasz rozwój intelektualny jest dla niej ważniejszy niż mycie okien na święta (pamiętacie, dla kogo okna były ważniejsze?). Podarowała mi parę książek ze swej biblioteczki, kiedy okazało się, że lubię pewnego autora. Autentycznie interesowała się naszym życiem - wtedy kiedy była naszą wychowawczynią (potrafiła niespodziewanie nawiedzać niektóre domy), ale także kiedy skończyliśmy szkołę, a ona pracę w szkole. W naszej kronice szkolnej miała mini dossier na każdego z nas.
Jedni z nas darzyli ją sympatią inni nie. Nie była wszak typem kochanej cioci, przytulającej cały świat do swej piersi. Ale stanowczo odróżniała się od suchych urzędniczek edukacyjnych i wypalonych, zniechęconych do młodzieży i zmieniającej się rzeczywistości komunistycznych profesorek. Była kobietą wojującą z ułomnościami - swoimi i naszymi, wymagającą od siebie i od nas, niezwykle zaangażowaną w to, co robiła. Nie mogę jej sobie wyobrazić w dzisiejszej szkole, w której każdy musi zdać.

 

Kasia Vitkovska

 

<< Wstecz

Copyright by LO Nr I | Valid HTML 4.01 & CSS

szablon pochodzi ze strony szbloniki.com